Kiedy stacja markowa, a kiedy składak – ujawniamy zalety i wady poszczególnych rozwiązań
Stacja robocza od topowego producenta czy „składak” z podzespołów dostępnych na rynku – każde z rozwiązań ma zalety, ale i nie jest pozbawione wad. Którą drogę wybrać?
Markowa stacja robocza czy składak – co wybrać?
Na łamach naszego portalu często odpowiadaliśmy na pytania „jaka stacja robocza do jakiego zastosowania?”. Skupialiśmy się w nich na rozwiązaniach gotowych, projektowanych i produkowanych przez topowe marki. W tym artykule chcielibyśmy po raz kolejny poruszyć temat doboru stacji roboczej, jednak z nieco innej perspektywy.
Rynek IT wypełniony jest po brzegi producentami podzespołów komputerowych. I o ile procesory wyłamują się spod tej reguły, tak już pamięci, dyski, płyty główne, zasilacze, a nawet karty graficzne dostępne są nie tylko w wielu wariantach kolorystycznych (i nie mówimy tutaj tylko o zielonej nVidii i czerwonym AMD), ale również oferują zróżnicowanie pod kątem wydajności. Dostęp do tak szerokiej oferty produktowej pozwala na zbudowanie we własnym zakresie jednostki o bardzo wysokim stosunku możliwości do ceny. Dlaczego zatem tak wiele osób decyduje się „gotowce”? Dzisiaj poruszymy kwestię opłacalności budowania komputerów samemu w porównaniu do zakupu markowej i prekonfigurowanej stacji roboczej.
Zbudowamie komputera od podstaw stało się dziś czynnością o relatywnie niskim progu wejścia. Odpowiednio zaprojektowane układy sprawiają, że trudno jest pomylić gniazda procesorów różnych producentów czy kierunki wkładania modułów RAM. Uproszczenia te sprawiły, że coraz więcej osób decyduje się na budowę własnego komputera z ogólnodostępnych komponentów. Działanie to ma swoje zdecydowane plusy – pieczołowicie dobierane podzespoły gwarantują, że wnętrze stacji będzie w stu procentach wyborem użytkownika, a dywersyfikacja źródeł pochodzenia poszczególnych modułów może nawet wygenerować pewne oszczędności. Nie można też zapomnieć o satysfakcji z dobrze wykonanej pracy – każdy, kto kiedykolwiek uświadczył radości płynącej z samego faktu działania własnoręcznie skonstruowanej maszynerii doskonale zna znaczenie tego pojęcia.
W każdej beczce miodu może się jednak znaleźć łyżka dziegciu. A może nawet kilka…
Coś kosztem czegoś
Zasobem nieodnawialnym, który częstokroć tracimy przy rozwiązaniu typu „ja sam” jest czas. Nie dotyczy to tylko wybierania podzespołów (dobór procesora do socketu, częstotliwości RAMu do slotów w płycie głównej, płyty głównej do konfiguracji dyskowej i wybranego procesora, zasilacza itd.), ale również procesu budowania jednostki roboczej. Średniozaawansowany konstruktor jest w stanie złożyć pełnoprawną stację roboczą w czasie do dwóch godzin, wliczając w to pierwsze testy (służące potwierdzeniu, że jednostka w ogóle funkcjonuje). Dwukrotność, a nawet trzykrotność tego czasu można przeznaczyć na samo instalowanie środowiska wirtualnego – systemu operacyjnego, sterowników i oprogramowania użytkowego.
Zakładając, że wszystko będzie działać od samego początku, można wysunąć wniosek, że należy przygotować sobie przynajmniej jeden dzień na samo zbudowanie jednostki i przygotowanie jej do pracy. Jeżeli okazałoby się jednak, że jeden z elementów stacji jest wadliwy, cały proces nie tylko trzeba będzie ponowić, ale również dodać do niego co najmniej kilka dni przeznaczonych na wymianę felernych elementów.
Jak do całej sprawy podchodzą producenci całościowych stacji roboczych? Jako przykład weźmy firmę Dell i Lenovo. Konfigurując komputer z rodziny Precision i Thinkstation niwelujemy problem niekompatybilności części – każdy podzespół, który można wybrać w tych jednostkach przeszedł proces walidacyjny i certyfikacyjny, zatem klient ma stuprocentową pewność, że wybrany przez niego pecet będzie zgodny sam ze sobą.
Po sfinalizowaniu procesu konfiguracyjnego zaczyna się prawdziwa realizacja zamówienia. Zlecenie produkcji trafia bezpośrednio do fabryki, gdzie zespół wykwalifikowanych pracowników składa komputer z gotowych prefabrykatów. Zautomatyzowany proces instalacji oprogramowania w ciągu kilkudziesięciu minut przygotowuje jednostkę do wysyłki, a rygorystyczny zestaw testów nie pozwala na opuszczenie fabryki przez egzemplarze wadliwe. Proces logistyczny również jest zoptymalizowany i skrócony, a sztab logistyków przykłada szczególną uwagę, aby realizacja przebiegała sprawnie i bez zbędnych przestojów.
Przykładowo – jeśli zamawiasz komputer stacjonarny Dell, to cały proces produkcyjny przebiega w Polsce. Łódzka fabryka Dell każdego dnia wysyła tysiące komputerów, zaopatrując na dobrą sprawę cały region europejski, co w połączeniu ze zoptymalizowaną siatką polskich spedytorów pozwala na dostarczenie gotowego do pracy urządzenia nawet w ciągu tygodnia.
Jedyne, co w powyższym przypadku ciąży na użytkowniku, to konfiguracja konta systemowego i instalacja aplikacji roboczych.
A co po latach?
Stacja robocza z definicji przeznaczona jest do pracy powyżej 3 lat. Bazując na statystykach, komputery klasy PC wymieniany jest raz na około 3,5 roku. Tak długi czas rzadko pokrywa się ze wsparciem producentów podzespołów w zakresie gwarancji, np. na płyty główne i karty graficzne w większości przypadków gwarancja producenta ogranicza się do około 24 miesięcy. W przypadku pamięci RAM i dysków sytuacja wygląda lepiej i tutaj okres ten wynosi około 60 miesięcy, jednak należy pamiętać o ograniczającej gwarancję dysków ilość zapisanych danych – ta często jest limitowana do określonego pułapu, po przekroczeniu której dysk traci swoją gwarancję.
I jeżeli krótsza gwarancja pozostaje w kręgu akceptowalnych wyrzeczeń (w końcu komputer jest zauważalnie tańszy), to nadal trzeba mieć na uwadze sam proces gwarancyjny. W przypadku „składaka” nie może być mowy o jakiejkolwiek formie realizowania gwarancji w miejscu użytkowania sprzętu. Pomijając sam fakt ekspertyzy serwisowej, która dla mniej zaawansowanych użytkowników może generować koszty, naprawa wadliwych części w znacznej większości przypadków wymaga wysyłki części do serwisu producenta danego komponentu. Warto nadmienić, że sama ścieżka gwarancyjna również różni się pomiędzy poszczególnymi wytwórcami. W tym momencie pierwsze na myśl nasuwają się opóźniające się projekty lub przestój pracy np. na produkcji w czasie, w którym czeka się na naprawę modułu.
Wróćmy jednak do markowych stacji roboczych. Standardowo każda jednostka Thinkstation i Precision objęta jest 3-letnią gwarancją obejmującą każdy podzespół w takim samym zakresie. Czas ten można za dopłatą rozszerzyć o dodatkowe 2 lata, do maksymalnie 5 lat. Jedno źródło dla wszystkich komponentów oznacza jeden punkt kontaktu w przypadku awarii. Bad sectory na dysku? Awaria płyty głównej? Świszczący wentylator? Usterki każdego z elementów bazowych stacji można zgłosić bezpośrednio producentowi na dedykowanej infolinii. Wyszkolona kadra pomoże zdalnie diagnozować problem i skieruje naprawę na odpowiednie tory – od niezwłocznej wysyłki części do użytkownika, aby ten przeprowadził naprawę we własnym zakresie, po oddelegowanie technika, który naprawi jednostkę w miejscu jej użytkowania.
Sama gwarancja również podzielona jest na różne tryby i wspomnimy tutaj tylko o wariancie ProSupport (Dell) i Premier Support (Lenovo), w ramach którego wsparcie techniczne świadczone jest również na oprogramowanie użytkownika, a technik pojawia się na miejscu zawsze, niezależnie od tego jaki element wymaga naprawy.
Warto poruszyć w tym miejscu wątek cyklu życia produktu. Jak długo dostępne są poszczególne komponenty na rynku? W zależności od producenta jest to około 2 do 3 lat. Po tym czasie naprawa „składaka” we własnym zakresie rzadko będzie opłacalna czy pewna. Może to wygenerować dodatkowe koszty w odświeżaniu maszyny o jeden nowy podzespół, gdy pozostałe komponenty będą oferować technologię sprzed kilku lat.
W przypadku markowych stacji roboczych cykl życia komputera to 5 lat od momentu zejścia z linii montażowej ostatniego egzemplarza danego modelu. W tym czasie producent będzie świadczył wsparcie gwarancyjne, a wycofanie z obiegu pewnego elementu nie wygeneruje dodatkowych kosztów, gdyż niedostępny komponent zostanie nieodpłatnie wymieniony na równoważny jemu.
A co, jeśli chcę coś więcej niż świat ma mi do zaoferowania?
Chcielibyśmy poświęcić akapit użytkownikom, dla których „pospolita” i9 z 32 GB pamięci RAM, kartą NVIDIA RTX 4000 nie wystarczy i potrzebują dużo, dużo mocniejszej maszyny. Dla klientów wymagających rynek najwydajniejszych rozwiązań jest niestety dużo mniej przystępny. Najmocniejszych (a przez to najdroższych) rozwiązań próżno jest szukać w lokalnych magazynach. Te komponenty, ze względu na swoją ekskluzywność i niskie zapotrzebowanie rynku często mają czas dostawy liczony w tygodniach, a jeszcze większy stopień skomplikowania wymaga szerszego spojrzenia na kwestię kompatybilności elementów względem siebie.
Problem ten, ponownie, nie dotyczy markowych stacji. Przykładowo – Dell jest przygotowany na realizację każdego zamówienia, które pozwala skonfigurować w swoich narzędziach. Bez znaczenia, czy potrzeba dużej, dwuprocesorowej jednostki z terabajtami pamięci RAM czy małej stacji, której zadaniem będzie pełnienie roli lokalnego serwera. Czas realizacji dla obu tych rozwiązań będzie zbliżony, a warunki dotyczące wsparcia identyczne.
Słowem końca
Ostatnią kwestią, którą poruszymy w tym materiale jest dostęp do nowych technologii. Tutaj zdecydowanie komputery konstruowane indywidualnie mają pierwszeństwo. Wynika to z jednego faktu – nie wymagają one wspomnianej wcześniej certyfikacji. Ze względu na rygorystyczny cel, jaki stawiają sobie czołowi producenci, aby dostarczona klientowi stacja była stabilnym i bezpiecznym środowiskiem pojawianie się w ich najnowszych technologii jest opóźnione względem rynku detalicznego. Trzeba jednak pamiętać, że cykl życia produktu sprawia, że pojawienie się nowej technologii gwarantuje jej dostępność przez co najmniej kilka kolejnych lat.
Werdykt?
Jak zawsze powtarzamy naszym klientom – „ostateczna decyzja należy do Państwa”. Od siebie możemy jedynie zachęcać do planowania w skali makro, gdyż jednorazowo większa inwestycja w relacji długofalowej lubi się zwracać, a spokojna głowa efektywniej generuje kolejne pomysły.